Barcelona wstrząsnęła Madrytem!
„Barcelona” pokonała „Atletico” w Madrycie! Zespół Xaviego jest obecnie na drugim miejscu, wyprzedzając „Gironą”. Do Realu Madryt brakuje ośmiu punktów.
Więcej najświeższych wiadomości.
Zwycięstwo Barcelony
Po najtrudniejszych meczach Ligi Mistrzów Diego Simeone i Xavi nieco zaktualizowali swój skład. W szczególności „Atletico” nadal ma w rezerwie Griezmanna, a „Barcelona” ma Yamala. Co więcej, obecni mistrzowie Hiszpanii nie mieli defensywnego pomocnika, odkąd Christensen doznał kontuzji podczas rozgrzewki. Gundogan i Sergi Roberto otoczyli środek pola.
W ciągu pół godziny plan Atletico zadziałał lepiej. Grając z młodą parą Kubarsi-Fort w obronie, „Barca” była pod presją gospodarzy. Jeden z tych odcinków zakończył się fatalnym podaniem Ter Stegena pod presją, który dał Realowi pierwszą szansę na zdobycie gola. Po rzucie wolnym z półkola Barrios był zaledwie kilka centymetrów od zdobycia gola. Atlético wyprowadzało dobre ataki skrzydłami i wykorzystywało podania z tyłu. Simeone był tak zmęczony zarządzaniem zespołem, że pewnego dnia wyszedł ze strefy technicznej podczas meczu.
W tym okresie Barca tylko dwa lub trzy razy wchodziła w pole karne Atlético z prawej strony. Jednak jedyne, co pamiętam, to to, że Kounde upadł w walce sam na sam z obrońcą – najwyraźniej sędzia uznał, że faulu patrzył na samego Francuza. Wspierali go asystenci wideo. Katalończycy w ogóle nie trafili w bramkę. Zawodnik „Atletico Madryt” Joao Felix zniknął na boisku przeciwko swojej byłej drużynie, dopóki nie strzelił gola!
Przed przerwą Katalończycy spędzili fajne 5 minut przeciwko zemęczonemu „Atletico”. Nagle stworzyli dwie okazje bramkowe, które zepsuli Rafinha i Fermin, ale potem stworzyli idealne połączenie z Gundoganem, Lewandowskim i Felixem. Joao swoim pierwszym dotknięciem w cudzym polu karnym trafił w bramkę, niemal trafiając w linię bramkową – Witsel tego nie zauważył. Taka była odpowiedź Portugalczyka na dziki gwizdek, jaki dobiegał go z trybun od początku meczu. A pierwsza połowa zakończyła się usunięciem Xaviego, który męczył sędziów ciągłymi skargami.
Simeone najwyraźniej doszedł do wniosku, że „stara zasada” powinna dzisiaj dobrze działać: zaraz po przerwie wysłał na boisko dwóch byłych zawodników Barcelony – Griezmanna i Depaya. Jednak w 47. minucie, po tym jak Holender stracił piłkę w środku pola, „Atletico” straciło drugą bramkę. Co więcej, De Paul popełnił błąd oddając piłkę przeciwnikowi. Lewandowski otworzył się na podanie Rafinhy w polu karnym i oddał doskonały strzał, nawet nie patrząc na bramkę. Cel polarny - wyczuwa myśliwego.
Atletico Madryt nigdy w tym sezonie nie przegrało u siebie i to był najgorszy moment na pierwszą porażkę. Zespołowi Simeone brakowało emocji, jakie towarzyszyły meczowi z Interem, ale gospodarze przynajmniej posunęli się tak daleko, jak tylko mogli, aby uratować remis. Madryt maksymalnie podniósł swoje pozycje, otworzył się, a Barca przełamała presję szaleńczo długimi podaniami Ter Stegena. Niemiecki bramkarz prawie strzelił gola przed Lewandowskim.
Ale sam Lewandowski został głównym asystentem w meczu z Atletico. W połowie drugiej połowy Polak dołożył do swojej bramki kolejną asystę. „Barca” znakomicie wykorzystała stworzoną przestrzeń: polarna prawica dośrodkowała do Fermina, który otworzył w środku pola karnego, a Witsel nie dosięgnął piłki, która poleciała prosto w głowę pomocnika.
Co ciekawe, „Atletico” wyprzedziło „Barcelonę” 1,5 raza – 12:8. Gospodarze nadal jednak tracili celne strzały (3:5) i strzały zza pola karnego (5:7). Podopieczni Simeone mieli szansę uniknąć porażki, ale to nie była koniec dnia Depaya i Madrytu. A Ter Stegen był gotowy złapać wszystko. Co gorsza, Atletico straciło Molinę w doliczonym czasie gry po tym, jak został wyrzucony z boiska za faul na Vitorze Roce.